WYWIAD Z BABCIĄ O II WOJNIE ŚWIATOWEJ
-Dzień dobry!
-Dzień dobry!
-Czy pamiętasz II wojnę światową?
-Trochę. Najbardziej pamiętam czas okupacji.
-Ile miałaś wtedy lat?
-Miałam wtedy 18lat. Byłam już mężatką. Mieszkałam ze swoim mężem, twoim dziadkiem we wsi Mejły. Nie miałam jeszcze wtedy dzieci.
-Co najbardziej utkwiło ci w pamięci?
-Pamiętam jak do naszej wsi przychodziły wojska niemieckie. Niemcy byli w mundurach, mieli karabiny. Czołgi szły przez wieś. Za każdym razem nie spaliśmy po nocach i bardzo się baliśmy. Uciekaliśmy z domu i chowaliśmy się w okolicy . W 1942 r. w naszej wsi osoby urodzone w latach 1923-1924 zostały wyznaczone na roboty do Niemiec na kolei. Ja też urodziłam się w 1924 r ., ale nie brali tych co mieli rodziny. Z mojej wsi wzięli 5 młodych chłopców i 2 dziewczyny. Nie wiem co się później z nimi stało. Niemcy również brali ludzi do innych prac, min. Do kopania okopów.
-Czy mogliście się temu sprzeciwić?
-Nie było takiej możliwości. Każdy protest wobec żołnierza niemieckiego był od razu karany śmiercią. Nie było można ich prowokować. W sąsiedniej wsi Sobieski ktoś z rodziny zaczął strzelać do żołnierza niemieckiego, to od razu cała rodzina została rozstrzelana. Niemiec bez wahania zabijał człowieka. Robił to odruchowo.
-Czy twój dom został zniszczony?
-Raz w dom uderzył pocisk. Trochę go naruszył, szczególnie belki. Dom był drewniany. Udało się jednak naprawić. Dom przetrwał II wojnę światową i mieszkałam w nim jeszcze przez długie lata.
-Kiedy wojska niemieckie opuściły waszą wieś?
-Było to zimą 1945 r. Wojska niemieckie wycofywały się , ponieważ przychodziły wojska rosyjskie. Niemcy zabrali ze sobą konie i krowy. Pakowali je na wozy. Świnie czasami też, ale z braku miejsca je od razu zabijali. Nam chcieli zabrać ostatnią świnię. Siostra się sprzeciwiła. Niemiec wymierzył w nią karabinem. Zaczęliśmy go prosić . Odpuścił i to cud, że jej nie zastrzelił.
-Dlaczego zabierali dobytek?
-Chcieli odciąć żołnierzy rosyjskich od żywności. Rosjanie jak przyszli to byli bardzo wygłodniali. Byli w mundurach ,mieli karabiny.
-Czy baliście się ich?
-Nie tak jak Niemców. Za Rosjan jednak musieliśmy opuścić nasz dom. Zabraliśmy tylko niezbędne rzeczy i wyprowadziliśmy się do rodziców do Bajek. W naszej wsi stacjonowały wojska rosyjskie, a w domach mieszkali żołnierze rosyjscy.
-Czy były jakieś świadczenia na rzecz wojska rosyjskiego?
Rosjanie zabierali wozy . Trzeba było też przekazywać co roku kontyngent, tj. od naszego gospodarstwa 5 metrów zboża i mięso. Nie mogliśmy tyle uzbierać, więc pewnego dnia Rosjanie zabrali mojego męża do miejsca gdzie stacjonowali –do Hornostaj. Tam trzymali noc i dzień. On płakał i tłumaczył im, że ziemia nie jest urodzajna, słabe zbiory.
-Co się z nim stało?
-Zmniejszyli nam kontygent o połowę i wypuścili twego dziadka do domu.
-Co jeszcze pamiętasz?
-Powoli wojska rosyjskie zaczęły się wycofywać i zaczęliśmy wracać do normalnego życia.
-Dziękuję za wywiad.
-Dziękuję.
Karolina Waszczyńska kl. I T i